Międzykościelna ewangelizacja
W XX wieku
nastąpił wzrost liczby międzykościelnych organizacji
ewangelizacyjnych. Ich praca była bardziej wyspecjalizowana niż praca
zboru lokalnego, który ma swoje własne obowiązki. Ważny jest
wzajemny szacunek, zaś udział w takich grupach nie powinien przyczyniać
się do mniejszego zaangażowania w Kościele, którego działalność skupia
się zarówno na kazaniu Słowa, modlitwie, uwielbieniu, jak i na
ewangelizacji.
Międzykościelna praca zyskuje szacunek i wiarygodność,
której w oczach nienawróconego świata nie zdobyłaby poszczególna
denominacja kościelna. Dzięki temu otworzyło się wiele możliwości, na
przykład przedsięwzięcia misjonarskie, praca wśród młodzieży lub nawet
rozpowszechnianie Biblii w hotelach.
Szereg międzywyznaniowych
organizacji kładących nacisk na ewangelizację wybija się na czoło.
Dziękujemy Bogu, że powołał takie grupy specjalizujące się w
ewangelizacji, które dopełniają działalność Kościoła, lecz są większe od
jednej społeczności czy denominacji. Uważam, że nazywanie ich
organizacjami parakościelnymi poniża je, gdyż wiele z nich wykonało
wspaniałą pracę docierając do ludzi w sposób bardziej wyspecjalizowany
od możliwości zwykłego lokalnego zboru. Takie grupy powinny – co też
zazwyczaj czynią – pracować w jedności z Kościołem i powinno patrzeć się
na ich członków jako na przyjaciół, nigdy zaś jako na konkurentów.
Podobnie
jak w przypadku denominacji, konieczne jest, by obecni przywódcy tych
grup utrzymali ewangelizacyjną siłę, która cechowała ich założycieli.
Misja Specjalnej Służby Dzieciom (The Children’s Special Service
Mission, na zdjęciu powyżej) powstała w 1867 roku. Prowadziła misje dziecięce w kurortach
nadmorskich. W końcu zmieniła nazwę na Związek Biblijny (Scripture
Union; działa w Polsce) i rozrosła się do rozmiarów ogólnoświatowej
organizacji. Hudson Pope, jeden z wielkich ewangelistów dziecięcych,
martwił się, że utraci ona swoje poczucie odpowiedzialności za
ewangelizację. W swym ostatnim orędziu wygłoszonym podczas dorocznej
konferencji nalegał na nich, by jako swój charakter i cel zachowali
ewangelizację. Jesteśmy wdzięczni Bogu za grupy, które utrzymały swój
ewangelizacyjny zapał i dzięki temu stworzyły możliwości pracy dla
ewangelistów, którzy nie musieli tworzyć własnych organizacji
ewangelizacyjnych.
Młode Życie (Young Life) to organizacja
utworzona w Wielkiej Brytanii w 1911 roku, dzięki której pozyskano tysiące młodych ludzi. Jej założyciele, Fred i Arthur Wood,
sami byli dynamicznymi ewangelistami w swoich czasach, którzy pozyskując
młodych ludzi dla Pana, szkolili wielu z nich na ewangelistów i
misjonarzy. W USA organizacja Młodzież dla Chrystusa (Youth
for Christ; działa w Polsce) zajmuje się głównie nastolatkami. Jej wpływ rozszerzył się
na cały świat. Jest też wiele innych organizacji, jak Chrześcijańskie
Stowarzyszenie Akademickie, Nawigatorzy (the Navigators), Gedeonici (the Gideons; działają w
Polsce), Społeczność Ewangelizacji Dzieci (Child Evangelism Fellowship –
działa w Polsce), Campus Crusade (w Polsce – Ruch Nowego Życia), Słowo
Życia (Word of Life, założone przez Jack’a Wyrtzen’a, wielkiego
ewangelistę w swoim rodzaju; działa w Polsce) oraz Operacja Mobilizacja
(Operation Mobilization, założona przez George’a Verwer’a). Każda z nich
miała duży wpływ, pobudzając (głównie młodych ludzi) do podejmowania
ewangelizacyjnych przedsięwzięć. Rozczarowuje fakt, iż każda
organizacja, a także denominacja ma swój wewnętrzny krąg mówców, nie
dopuszczając dobrych mówców z innych grup. Świadczy to o braku zaufania i
prawdopodobnie o braku miłości.
Dzięki
radiu pokonano polityczne bariery i głoszono ewangelię dosłownie
milionom ludzi. Nie będzie banałem stwierdzenie, że dopiero wieczność
pokaże ile osób nawróciło się i uzyskało pomoc duchową dzięki misjom
radiowym. Obecnie Wielka Brytania jest jedynym państwem demokratycznym
na świecie, w którym z mocy prawa chrześcijanom nie wolno wykupić czasu w
telewizji lub w radio. W tych krajach, gdzie jest chrześcijańskie
radio, możliwość ciągłego słuchania biblijnego nauczania jest
nieocenionym błogosławieństwem. Charles Fuller (na zdjęciu), jeden z pionierów tego
rodzaju pracy, powiedział: „Nie interesują mnie liczby. Interesują mnie
dusze. Niektórzy ludzie mówią, że docieram do dwudziestu milionów ludzi.
Nie wiem, czy tak jest. Wiem tylko, że głoszę najwspanialsze poselstwo
na świecie. Mogą być wspanialsi mówcy, lecz nikt nie może głosić
wspanialszego poselstwa, ponieważ głoszę na podstawie najwspanialszej
Księgi na świecie… To ta stara ewangelia, prosta ewangelia przyciąga
ludzi.”
Są również twórcy chrześcijańskich filmów, którzy
dostarczają wartościowych narzędzi ewangelizacyjnych, pomocnych w
docieraniu do wielkich liczb ludzi. W krajach słabiej rozwiniętych
projekcja na dużym ekranie filmu lub filmu video nadal przyciąga duże
tłumy ludzi.
„Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok
świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla,
biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa,
sprawcę i dokończyciela wiary” (Hebr. 12:1, 2).
Oby naszym udziałem była wizja, którą opisuje w swym hymnie, „Podejmując niedokończone zadanie”, Frank Houghton:
„Niesiemy pochodnię, która płonąc
Wypadła z rąk tych,
Którzy poświęcili swe życie głoszeniu,
Że Jezus umarł i zmartwychwstał.
My mamy to samo zlecenie,
To samo radosne poselstwo jest nasze,
Rozpaleni tą samą ambicją,
Tobie oddajemy nasze siły.”
Fragment książki Rogera Carswella „Ewangeliści, a rozwój Kościoła".

