Szukaj na blogu

4 stycznia 2013

Gdzie ci teolodzy?

autor: Przemysław Piłatowicz

Jeżeli nie słyszeliście o etymologii słowa teologia, czy teolog, to na pewno słyszeliście kiedyś zdanie typu: "to jest jakaś teologia". Takie zdanie przedstawia pogląd, że chrześcijańskie życie nie powinno mieć nic z nią wspólnego. Ale na ile to zdanie jest prawdziwe?

Rozumiem, że niektórzy mają dobre intencje, ponieważ teolog kojarzy im się z człowiekiem kochającym bardziej słowa, zdania, pomysły i swoją pracę niż Boga. Niestety jest to bardzo często występujące wynaturzenie tego, kim powinien być człowiek uczący się o Bogu ("teolog"). Nie ma chyba nic gorszego niż człowiek twierdzący, że doskonale wie kim jest Bóg, ale nie kocha go całym sercem, a kiedy o Nim mówi żarliwość nie wypływa z niego jak woda z fontanny. Taki człowiek jest martwy duchowo, a z powodu swojej wiedzy otrzyma tylko surowszy wyrok (Jak 3,1).

Ale z definicji (choć nie z tytułu) teologiem jest każdy, kto się w jakikolwiek sposób uczy o Bogu. To, że istnieją prawnicy, którzy przekręcają prawo dla swoich korzyści nie znaczy, że prawnicy nie powinni uczyć się prawa, a tylko czuć "ducha" prawa. Tak samo istnieją tacy ludzie, którzy kłamią o Bogu, albo zaprzeczają swoim życiem temu, jaki jest Bóg. Kochający Boga chrześcijanie nie powinni jednak przez to powierzchownie traktować Bożego Słowa, które tyle mówi o Nim samym.

Nie bójmy się czytać dobrych książek "teologicznych". Jeżeli jesteś chrześcijaninem, ale w ostatnim roku czytałeś tylko książki z gatunku "beletrystyka", to zastanów się, czy na pewno jesteś uczniem Chrystusa, czy może jesteś tylko na tej Ziemi, żeby się dobrze bawić.

Podobnie sprawa ma się z czytaniem biblii. Ile zajmuje ci czytanie Słowa Bożego i odpowiadanie na pytanie: "Co Autor miał na myśli", czyli znajdywanie obiektywnego znaczenia tekstu? A może nie masz na to czasu i tylko pobieżnie czytasz Biblie? Kiedy zrobiłeś ostatni raz poważne studium biblii o tym jaki jest Bóg, o Jego wspaniałych atrybutach i cechach. Czy tylko skupiasz się na tym jak masz żyć i co masz robić praktycznie?

Dla mnie również te pytania są wyzwaniem, ale odpowiadając na nie możemy zobaczyć kierunek naszego chrześcijaństwa.

Starajmy się jak najwięcej czerpać z nauczań innych pobożnych ludzi, komentarzy biblijnych, słowników, a nawet dobrych podręczników do teologii rozkoszując się nie wspaniałością nauki, ale przedmiotu tej nauki, czyli Jezusem Chrystusem.

Jeżeli jednak czytając ten post widzisz, że interesujesz się Chrystusem jedynie co niedzielę, albo i rzadziej, że nie poznajesz go jak Jego uczeń, to musisz wiedzieć, że najprawdopodobniej nie jesteś uczniem Chrystusa, czyli prawdziwym chrześcijaninem. Zachęcam Cię więc do przyjęcia Ewangelii, bo:

"Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali, gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych." Dz 17,30-31.

Zawołaj do Jezusa Chrystusa, bo tylko On może przebaczyć ci grzechy, dlatego że to On umarł w zamian za ludzi, przyjmując straszliwą karę za ich grzechy i zmartwychwstał potwierdzając, że pokonał śmierć i potępienie. Odtąd dla każdego kto pokutował za swoje grzechy i uwierzył ewangelii nie będzie już potępienia wiecznego, ale życie wieczne z Bogiem (Rz 8,1).