Szukaj na blogu

28 maja 2013

Historia reformacji cz.27. Metodyzm.

Jeśli Kościołowi luterańskiemu brakło żywej religijności, tym bardziej brakowało jej Kościołowi anglikańskiemu. Jego położenie było tym gorsze, że zaczęła się w nim krzewić filozofia wolnomyślicielska. Kazania były przepełnione spekulacjami filozoficznymi, niższe duchowieństwo było religijnie oziębłe, miało niewielkie pojęcie o prawdziwym chrześcijaństwie. Przeciw takiemu stanowi rzeczy wystąpił Jan Wesley (na zdjęciu), twórca specyficznej angielskiej formy pietyzmu, zwanej metodyzmem.


Jan Wesley urodził się w 1703 roku jako syn proboszcza anglikańskiego w północnej Anglii. Po ukończeniu studiów teologicznych w Oksfordzie pozostał w nim jako lektor języka greckiego. W roku 1729 stanął na czele stowarzyszenia, którego celem było pielęgnowanie prawdziwego chrześcijaństwa poprzez czytanie Pisma św., rozważania i częste spożywanie Wieczerzy Pańskiej, przez odwiedzanie biednych, chorych i więźniów, przez modlitwę i czyste życie. Jednym z członków tego stowarzyszenia był Jerzy Whitefield. Już wtedy zaczęto członków stowarzyszenia nazywać szyderczo metodystami. Zarzucano im, że pielęgnują religijność według nowej, przesadnej metody. Oni zaś przyjęli te nazwę w pochlebnym znaczeniu, że żyją według metody biblijnej.

Mimo gorliwości religijnej i czystego życia pokój i pewność zbawienia nie chciały zawitać do duszy Wesley'a. Wyjechał do Ameryki Północnej i tam głosił Słowo Boże. Podczas podróży morskiej do Ameryki okręt Wesley'a zaskoczyła burza. Podróżni i służba okrętowa drżała ze strachu i rzucała klątwy. Tylko kilka rodzin hernhuckich bez obaw nuciło pobożne pieśni, tłumacząc swój spokój słowami: "Nie boimy się śmierci, jest ona nam powrotem do domu, do Zbawiciela". Wesley zapragnął podobnej pewności w Panu. W swych wątpliwościach myślał nawet o złożeniu urzędu, powstrzymała go od tego zachęta hernhuckiego duchownego, Böhlera: "Głoś wiarę, aż ją posiądziesz, a będziesz ją potem głosił, ponieważ ją posiadłeś".

24 maja 1738 roku w Londynie, podczas czytania przedmowy Lutra do Listu do Rzymian dotknęła go łaska Boża. Wesley pisze o tym: "O trzy na dziewiątą, gdy właśnie czytano o przemianie, jakiej dokonuje moc Boża przez wiarę w Jezusa, odczułem nagle dziwne ciepło w sercu. Począłem ufać Chrystusowi. Stało mi się pewne, że Chrystus zgładził moje, właśnie moje grzechy i wybawił mnie od zakonu grzechu i śmierci".

Następnie odwiedził Wesley przebywającego na wygnaniu Zinzendorfa. W Londynie pracował razem z Whitefeldem. Wesley, natchniony prorok i wytrawny mówca, Whitefield, potężny ludowy kaznodzieja, występują z niezwykłą mocą przeciw zeświecczałemu życiu społeczeństwa angielskiego, nawołując do nawrócenia. Wielkie rzesze zapragnęły nowego życia, lecz duchowieństwo anglikańskie w roku 1739 zabroniło Wesley`owi dalszych kazań w kościołach. Metodyści zaczęli wtedy budować własne kaplice, a Wesley i Whitefield głosili pod gołym niebem. Ponadto wysłano do pracy misyjnej ponad 300 świeckich kaznodziei.

Wesley akcentował w dziele zbawienia poświęcenie, Zinzendorf usprawiedliwienie z wiary. Wesley był kaznodzieją pokutnym, głoszącą sąd zatwardziałym grzesznikom. Zinzendorf natomiast mówił o sobie: "My nie jesteśmy kaznodziejami pokuty dla świata. Naszą rzeczą jest ludzi, nie wiedzących, co począć z sobą, prowadzić do łaski Bożej, do zasługi Chrystusowej i do ran Jego". Nawet pomiędzy Wesley'em a Whitefieldem wyłoniły się różnice, gdyż Whitefield w kwestii zbawienia zbliżał się zbyt do predestynacyjnej nauki Kalwina. Na tym tle powstały dwa odcienie metodystów: wesleyanie i whitefieldianie, z których wesleyanie byli o wiele liczniejsi.

W roku 1784 doszło do odłączenia się metodystów (wbrew pierwotnym zamiarom Wesley'a) od Kościoła anglikańskiego i utworzenia własnej organizacji kościelnej.

Wesley zmarł 2 marca 1791 roku. Mógł on powiedzieć o sobie: "Cały świat jest moją parafią, ratować dusze mym powołaniem". Głosił bowiem Słowo Boże w wielu krajach. Przede wszystkim objechał konno z Biblią w ręku całą Anglię, nie było w niej miejscowości, która by nie słuchała jego kazań. 

Wiele lat później o metodystach pewien autor napisał: "Formy i metody pozostały, ducha ubyło. Utrzymać go bez uszczuplenia wola ludzka nie potrafi. Gdzie zaś wskutek naszej winy nastąpi ubytek życia duchowego, tam zjawia się naśladownictwo. Pobożność staje się formą, kazanie rzeczą mechaniczną, próby nawrócenia czymś sztucznym. Duch wieje, gdzie chce".

Obecnie Kościół metodystyczny liczy ok 70 milionów wiernych na świecie (w tym w Polsce metodystów jest ponad 4 tysiące). Pierwsze zbory tradycji metodystycznej na ziemiach polskich powstały już pod koniec XIX wieku, głównie na Pomorzu oraz na Śląsku. W 1921 roku na terenie całej Polski rozpoczął działalność Południowy Episkopalny Kościół Metodystyczny i od tego momentu liczy się czas polskiego metodyzmu.

> strona metodystów w Polsce
> film o Janie Wesley`u