Podczas gdy nasze zbawienie opiera się na dziele Chrystusa, to radość i pokój jest nam dane i zostaje podtrzymywane przez Ducha Świętego, który mieszka w ciele każdego wierzącego. Musimy pamiętać o tym, że każdy wierzący wciąż ma "ciało", tj. skłonną do złego naturę, z którą się urodził.
Dzieło Chrystusa i twoje zbawienie - stoją lub upadają razem.
Twój sposób życia i twoja radość - stoją lub upadają razem.
Jeśli dzieło Chrystusa miałoby kiedykolwiek upaść (a nigdy się to nie stanie!) - twoje zbawienie upadło by razem z nim. Jeśli twój sposób życia się załamie (a to może się stać!) - twoja radość załamie się wraz z nim. O pierwszych uczniach opowiadano, że chodzili w radości Ducha Świętego. (Dz 9,31) Nasza radość duchowa jest wprost proporcjonalna do naszego sposobu życia. Często mieszamy pojęcie radości, z bezpieczeństwem - dwie zgoła odmienne rzeczy. Jeśli z powodu schlebiania samemu sobie, gniewania się, światowości, itd. zasmucam Ducha Świętego, to tracę radość, a jednoczenie zaczynam myśleć, że moje bezpieczeństwo jest zagrożone! Ale:
Moje bezpieczeństwo polega na ofierze Chrystusa ZA manie.
Moja pewność polega na Słowie Bożym skierowanym DO mnie.
Moja radość polega na nie zasmucaniu Ducha Świętego We mnie.
Jeśli, jako wierzący, czynię cokolwiek, co by zasmuciło Ducha Świętego, to moja społeczność z Ojcem i Synem Bożym jest, na ten czas, w istocie zawieszona. Tylko wtedy, gdy osądzę samego siebie i wyznam swój grzech, radość tej społeczności może być mi przywrócona. Twoje dziecko może zawiniło złym zachowaniem. Na jego twarzy można spostrzec, że coś w jego sercu jest nie w porządku. Jeszcze pół godziny temu, radowało się spacerem wraz z tobą, podziwiając to, co ty podziwiałeś, radując się tym, co i ciebie cieszyło. Innymi słowy, było ono w społeczności z tobą. Jego uczucia, upodobania były identyczne z twoimi. Ale teraz wszystko się zmieniło! Jako nieposłuszne i niegrzeczne dziecko, stoi daleko w kącie, prawdziwy obraz nieszczęścia. Na podstawie pełnego skruchy przyznania się do złego postępku, zapewniłeś go o całkowitym odpuszczeniu jego winy, a mimo to jego duma i upór powodują, iż nadal stoi i płacze tam w kącie. Gdzie jest ta radość sprzed pół godziny? Wszystko zniknęło. Dlaczego? Ponieważ społeczność między tobą a nim została przerwana. Co jednak stało się ze stosunkiem pokrewieństwa, który istniał pomiędzy tobą a twoim synem pół godziny temu? Czy ten także zniknął? Czy został on naruszony lub przerwany? Oczywiście, że nie. Ten stosunek pokrewieństwa polega na jego urodzeniu się. Jego społeczność zaś polega na jego zachowaniu. Ale po chwili widzimy go wychodzące z kąta ze złamaną wolą i ze złamanym serduszkiem, wyznającego całą sprawę od początku do końca tak, że widzisz, iż żałuje swego nieposłuszeństwa tak bardzo jak i ty, a wówczas bierzesz go w swoje ramiona i pokrywasz go pocałunkami. Jego radość jest przywrócona ponieważ społeczność znowu jest przywrócona.
Aby przykład nasz nieco bardziej rozwinąć, przypatrzmy się następującej sytuacji. Przypuśćmy, że podczas gdy dziecko jeszcze stoi w kącie, rozlega się krzyk: "Pożar w domu!" Cóż stałoby się z nim wówczas? Czy pozostałoby w kącie, aby paść ofiarą płomieni w walącym się domu? Niemożliwe! Najprawdopodobniej byłoby ono pierwszą osobą, którą byś wyniósł na bezpieczne miejsce. Dobrze wiesz, że miłość pokrewieństwa jest czymś innym od radości społeczności! Gdy Dawid tak straszliwie zgrzeszył w związku z żoną Uriasza, nie powiedział on, "przywróć mi twoje zbawienie", ale, "przywróć mi radość zbawienia Twego" (Ps 51,14).
A zatem pamiętajmy o dwóch rzeczach: nie ma nic mocniejszego niż więzy pokrewieństwa, a niczego bardziej delikatnego, jak więzy społeczności. Wszystkie połączone moce i zamysły ziemi i piekła nie mogą rozerwać tego pierwszego, podczas kiedy nawet jedna drobna, nieczysta myśl, czy też jedno błahe słowo - przetnie to drugie.
Jeśli męczy cię jakaś chmurna chwila, to upokorz się przed Bogiem i zastanów się nad swoimi drogami, a z chwilą, kiedy odkryjesz złodzieja, który cię pozbawił twej radości, natychmiast wyciągnij go na światło, wyznaj twój grzech Bogu, i osądź się sam, bez oszczędzania się za lekkomyślność i nieuwagę w stosunku do twojej duszy, która pozwoliła wedrzeć się tam temu złodziejowi - bez zatrzymania go. Ale nigdy, nigdy nie pozwól na to, by mieszać sprawę twego bezpieczeństwa z twoją radością. Nie myśl jednak ani na chwilę, że Sąd Boży spada chociażby o włos mniej srogo na grzech człowieka wierzącego, jak na grzech człowieka niewierzącego. On nie posiada dwóch dróg obchodzenia się z grzechem na sądzie, ani też nie mógłby przejść mimo grzechu człowieka wierzącego, bez osądzenia go, zupełnie tak samo jak nie przechodzi mimo grzechu takiego człowiek, który odrzucił Jego najdroższego Syna. Ale tutaj zachodzi jedna wielka różnica. Wszystkie grzechy wierzącego były znane Bogu i położone na Chrystusie, gdy On zawisnął na Krzyżu Golgoty.
Na podstawie: George Cutting "Which Class Are YOU Traveling? ".