Szukaj na blogu

14 grudnia 2012

Ewangelia czy wielkie zwiedzenie?

Autor tekstuDavid Servant.

Wielu powie w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! (Mt 7:22-23).

Oczywiście, w Ewangelii jest zawarte jedynie podsumowanie dłuższej historii, lecz są w nim istotne – tragiczne wnioski…..

Po pierwsze: fragment rozmowy, przytoczony przez Jezusa, to wypowiedź stojących przed Jezusem i jest to z pewnością ich ostatnia próba obrony własnej. Oczywiście, już wiedzą, że odmówiono im wejścia do Królestwa Niebieskiego, teraz w panice ich serca biją gwałtownie, a w umysłach wiruje wiele myśli, podejmują ostatnią desperacką próbę, chcą przekonać Pana, że to On się myli.


Co czuli, gdy po raz pierwszy usłyszeli Jego wyrok? On był ich Zbawicielem, tak myśleli. Kochali Go, tak myśleli. Oczekiwali tego dnia już od dawna, spodziewając się, że powie do nich: "Dobrze, sługo dobry i wierny... wejdź do radości Pana swego" (Mt 25:21). Służyli mu i czuli jego moc, a przynajmniej tak im się zdawało. Byli awangardą chrześcijaństwa, prorokując, wypędzając demony i czyniąc dzieła, które uważali za cuda. Zapewne badali Biblię, chodzili do kościoła, być może brali nawet udział w specjalnych seminariach na temat walki duchowej? Teraz, zachwycając się Jego chwałą i wypełnieni radosnym oczekiwaniem, słuchają uważnie Tego, który mówi. Każde słowo będzie cenniejsze niż złoto. Czas stanął spokojnie. Wieczność się zaczęła.

Jego głos łamie ciszę: "Nie macie wstępu do mojego Królestwa". Czy rzeczywiście to powiedział, czy wydawało mi się, źle usłyszałem? Przecież to jest mój Pan i Zbawiciel. "Panie, chyba jestem tak podekscytowany, że coś nie w porządku z moim słuchem. Możesz powtórzyć to, co właśnie powiedziałeś?"
 

To nie mogło się zdarzyć. "Panie, jestem chrześcijaninem! Jestem Twoją własnością! Należę do rodziny Bożej! Przyjąłem Ciebie jako mojego Zbawiciela! Chodziłem do kościoła latami. Panie, to musi być błąd! Musi tu być jakieś nieporozumienie! Wierzyłem w Ciebie! Powinieneś mnie wpuścić!".

"Byłeś zwiedziony, ponieważ ignorowałeś to co mówiłem sam i co przekazałem przez Pawła, Piotra, Jakuba, Jana i Judę. Przestrzegałem Cię wielokrotnie. Czy nie mówiłem: "Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do Królestwa Niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7:21). Gdybyś pełnił wolę mojego Ojca na ziemi i naprawdę uwierzył we mnie odwróciłbyś się od grzechów. A ty żyłeś w grzechu".

"Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?"

"Nie, to nie mój święty Duch dał ci te proroctwa, one pochodziły z twojego umysłu. Wiele z tego, co prorokowałeś było sprzeczne z Moim Słowem. Demony, które, jak sądziłeś, wypędzałeś z fałszywych chrześcijan w ogóle nie istniały. Chciałeś rozprawić się z ich grzechem zrzucając winę na demony, podczas gdy oni w rzeczywistości potrzebowali pokuty, wiary i nowego narodzenia. Cuda, które wydawało ci się, że czynisz, były fałszywe. Nazbierałeś nauczycieli, którzy mówili ci to, czego chciałeś słuchać. Głosili fałszywą łaskę, zwodząc cię, abyś myślał, że możesz iść do nieba bez uświęcenia. Myślałeś, że jesteś zbawiony, lecz nie byłeś. Nigdy cię nie znałem; odejdź ode mnie ty, który czynisz nieprawość".

Czy tak zdarzy się naprawdę? Bez wątpienia tak, ja oczywiście rozwinąłem myśl zapisaną w Mt 7:21-23. Mimo wszystko, jednak pewnego dnia, stać będzie przed Jezusem wielu ludzi, którzy nazywali Go Panem, którzy byli zaangażowani w "służbę" i, którzy oczekiwali wejścia do nieba, a jednak, przerażające, nie zostaną tam wpuszczeni.

Mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną, że tę trudną prawdę lepiej byłoby odkryć teraz niż wtedy, gdy będzie już za późno, zwłaszcza jeśli aktualnie jesteśmy w stanie samo zwiedzenia. Jeszcze wciąż mamy czas na zmianę; wtedy będzie już za późno.

"Ależ z pewnością nie jestem zwiedzony" – mówisz. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że każda zwiedzona osoba tak twierdzi? Ludzie zwiedzeni nie zdają sobie sprawy z tego, że są zwiedzeni – inaczej nie byliby już więcej zwiedzeni. Lepiej powiedzieć: "Mogę być zwiedzony, a jeśli jestem, chcę wiedzieć o tym".

Badajmy razem, co Pismo mówi na ten temat, jednocześnie badajmy samych siebie czy rzeczywiście "jesteśmy w wierze" (2 Kor 13:5). Proszę, poświęć swój czas i przeczytaj to uważnie. To poważna sprawa. 


Przecztaj książkę on-line: > Ewangelia czy wielkie zwiedzenie?