Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę, abyś mi nie był kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach. (Oz 4:6 [PBW])
Niektóre kościoły mają dzisiaj poważny kłopot... bardziej interesuje je wiedza o Bogu, poprawna doktryna, właściwe zachowywanie biblijnych nakazów i zakazów lub stały "wzrost kościoła" niż... sam Bóg.
Pewnego roku byłem komendantem obozu skautowego na którym mieliśmy dwie pary bliźniąt (dziewczynki były do siebie bardzo podobne... jak dwie krople wody, chłopcy właściwie też) za nic nie potrafiłem odróżnić jednej od drugiej i jednego od drugiego...
Drużynowi widząc moje zmagania próbowali pomóc mi dostrzec różnicę i zapamiętać kto jest kto. Wszystko na nic, myliłem wciąż imiona i byłem tym przybity. Wiecie, przyjaciele bliźniąt doskonale wiedza kto jest kto. Widzą nie tylko różnice zewnętrzne ale i wewnętrzne... dlaczego? Ponieważ znają te osoby nie tylko "z metryki", ale tak naprawdę... tak... osobiście!
To mi daje pewien obraz tego, czego oczekuje ode mnie Bóg. Poznania i osobistej relacji, abym nie mylił Go z nikim innym! Bym nie mylił Jego głosu z innym głosem, Jego woli z moją wolą, Jego miłości z moimi emocjami.
Poznanie Boga to coś więcej niż studium Biblii i kazanie... to przychodzenie do Niego na kolanach i bycie z Nim, to współbrzmienie serc i ducha, to odzwierciedlanie Jego obrazu i natury...
