Szukaj na blogu

10 grudnia 2012

Pomieszane języki...

Pijąc powoli aromatyczną kawę wraca mi obraz innej kawy w innym miejscu z innymi ludźmi... gdzieś w górach wypiliśmy razem nie jedną kawę... wydawało nam się, że możemy wszystko, że nic i nikt nas nie rozdzieli. Śniliśmy nasz sen o wielkości... 

  "rzekli: Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi. A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego! W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi". Księga Rodzaju 11 rozdział.

Gdzie podziali się ci, z którymi "szturmowałem" niebo? Kiedy i z jakiego powodu przestaliśmy się rozumieć? Czy biblijna opowieść o wieży Babel stała się naszym udziałem? Jeśli tak, to co było nasza wieżą? czy było to coś "duchowego" czy coś "materialnego"? Kiedy zarozumiałość wyprzedziła naszą naiwność?