IV. Czwarty błąd – przebudzenie zależy od oddania się.
Prorok Jonasz nie był w pełni Bogu poddany. Przeczytaj księgę Jonasza, a zobaczysz jego braki. Największe przebudzenie ST wśród pogan nie było zależne od "całkowitego poddania się" czy "doskonałości" proroka.
Kalwinowi brakowało sporo do doskonałości. Pozwolił, aby spalono na stosie człowieka za herezje – demonstrując postawę, wcale nie nowotestamentową! Ale Bóg zesłał wielkie przebudzenie w czasie jego służby i poprzez jego pisma. Luter miał okropny charakter, a pewnego razu powiedział, że synagogi żydowskie powinny zostać spalone. Ale pomimo tego jadowitego i grzesznego antysemityzmu Bóg zesłał przebudzenie w czasie jego służby. Wybaczamy Lutrowi i Kalwinowi, gdyż zdajemy sobie sprawę, że mężowie ci ciągle pozostawali w pewnych kwestiach pod wpływem Katolicyzmu. Ale pomimo ich ułomności Bóg zesłał potężną Reformacje w czasie ich służby.
Whitefield popełniał niekiedy błędy opierając się na "wewnętrznych przekonaniach", które mylnie interpretował, jako pochodzące od Boga. Wesley uciekał się do rzucania losów, aby zdecydować, co jest wolą Bożą. Spurgeon palił cygara, chociaż muszę oddać mu sprawiedliwość mówiąc, że w tamtym czasie nie było to uważane za coś złego. Ludzie w czasach wiktoriańskich uważali palenie cygar za to samo, co my dziś picie mocnej kawy. J. Frank Norris bywał czasami złośliwy. Ale wybaczamy mu to, gdyż zdajemy sobie sprawę, pod jaką był wielką presją rozpoczynając niezależny ruch baptystyczny. A jednak oni wszyscy: Whitefield, Wesley, Spurgeon, Luter, Kalwin i Norris oglądali wielkie przebudzenia w swojej służbie.
Musimy stwierdzić, że Finney i jego naśladowcy mylą się mówiąc, że przebudzenie zależy od chrześcijan będących w pełni oddanymi.
Skończę już ten punkt odnosząc się do kazania Szczepana. Czytamy, że "Szczepan, pełen łaski i mocy, czynił cuda i znaki wielkie wśród ludu" (Dz. Ap. 6:8). A jednak Szczepan nie widział przebudzenia, będącego wynikiem jego zwiastowania. Zamiast tego został ukamienowany na śmierć. Był on świętym i sprawiedliwym człowiekiem, ale to nie sprawiło automatycznie przebudzenia w jego służbie.
Cała chwała z przebudzenia musi być dla Boga, a nic z niej dla ludzi, nawet tych dobrych i świętych! Dlatego też nie powinniśmy myśleć, że jeśli prawdziwie upamiętamy się i na nowo poświęcimy Bogu, to automatycznie będzie miało miejsce przebudzenie. Niedawno czytałem słowa jakiegoś człowiek, który powiedział: "Przebudzenie będzie miało miejsce wtedy, jeśli będziemy szczerze modlić się z pełnym oddaniem". Brzmi to jak "magia". Nie możemy manipulować Bogiem i wymusić na nim przebudzenia. Winniśmy uniżyć się i przyznać, że bez względu na to, jak "szczerze" modlimy się, bez względu na nasze oddanie się, to Bóg jest tym, który decyduje, czy ześle przebudzenie, czy też nie. Od Niego to zależy, nie od nas. Tak, powinniśmy modlić się o przebudzenie, ale i pamiętać, że to "Bóg daje wzrost".
V. Piąty błąd – przebudzenie jest czymś oczywistym, czego powinniśmy oczekiwać w kościele.
Jeśli będziemy uważać, że przebudzenie to typowy sposób działania Boga, to szybko się zniechęcimy. George Whitefield musiał ostrzec Williama McCulloch, duchownego w Cambuslang [Szkocja]... który popadł w rozczarowanie, gdyż w roku 1749 nie doświadczał tego, czego był świadkiem w 1742 - przebudzenia! Odpowiedzią Whitefielda było przypomnienie mu, że rok 1742 nie stanowi normy dla kościoła. "Ucieszyłbym się słysząc o [innym] przebudzeniu w Cambuslang; ale drogi panie, tyś widział już takie rzeczy, które rzadko raz nawet widzi się w ciągu wieku."
Martyn Lloyd-Jones odwołuje się też do podobnego przypadku walijskiego duchownego, "którego cała służba legła w gruzach", gdyż ciągle patrzył wstecz na to, co widział i doświadczył w czasie przebudzenia w 1904: "Kiedy przebudzenie skończyło się... on ciągle oczekiwał czegoś niezwykłego, a to nie następowało. Wpadał w depresję i spędził około 40 lat swego życia nie przynosząc owoców, nieszczęśliwy i bezużyteczny".
Jeśli Bóg nie ześle przebudzenia, nie możemy pozwolić, aby nas to zniechęciło. Musimy kroczyć dalej, bez względu na okoliczności, zwiastując Ewangelię i prowadząc grzeszników do Chrystusa, jednego po drugim. Ale w tym samym czasie powinniśmy też modlić się do Boga, aby zesłał specjalny czas ożywienia i przebudzenia. A jeśli tak się stanie, będziemy się radować. Ale jeśli Bóg go nie ześle, to nadal będziemy przyprowadzać dusze do Chrystusa, jednego po drugim! Nie będziemy zniechęceni! Nie poddamy się! Bez względu na okoliczności!
VI. Szósty błąd – przebudzenie nie jest zależne od jakichkolwiek uwarunkowań.
Pismo Święte i historia pokazują nam, że przebudzenie nie zależy od ewangelizacyjnych wysiłków ludzi, czy też całkowitego oddania się chrześcijan. Ale są pewne warunki, które muszą być spełnione. Jest to głównie właściwa doktryna i modlitwa. Musimy modlić się o przebudzenie, ale musimy także mieć właściwą doktrynę dotyczącą grzechu i zbawienia.
W książce "Przebudzenie" doktora Martyna Lloyd-Jonesa są dwa rozdziały zatytułowane: Duchowa nieczystość i Martwa Ortodoksyjność. W rozdziałach tych człowiek, który widział wielkie przebudzenie w początkowych latach swej służby kaznodziejskiej, mówi nam, że pewne doktryny muszą być zwiastowane i przyjęte z wiarą, jeśli oczekujemy, że Bóg ześle nam przebudzenie. Wspomnę tutaj tylko cztery z tych doktryn, które podał:
1. Upadek i zupełna ruina rodzaju ludzkiego – całkowita demoralizacja.
2. Odrodzenie – albo nowo narodzenie – jako dzieło Boga, a nie człowieka.
3. Usprawiedliwienie tylko przez wiarę w Chrystusa – a nie przez wiarę w "decyzje" jakiegokolwiek rodzaju.
4. Skuteczność Krwi Chrystusa obmywającej z grzechów – zarówno osobistych, jak i z grzechu pierworodnego.
Te to właśnie cztery doktryny zostały zaatakowane przez Charlesa G. Finney'a, i od tego czasu widzimy, że są lekceważone i nie przykłada się do nich wagi.
Dr Lloyd-Jones powiedział: Spójrz na historię przebudzeń, a zobaczysz zdesperowanych mężczyzn i kobiety. Wiedzą, że cała ich dobroć jest jak brudne szmaty, a ich sprawiedliwość nie ma żadnej wartości. I czując, że nic nie mogą zrobić, wołają do Boga o miłosierdzie i litość. Usprawiedliwienie przez wiarę. Boże dzieło. "Jeśli Bóg nam nie pomoże" mówią wtedy będziemy zgubieni. Stojąc przed Nim, [czują] swoją beznadziejną sytuację. Nie zwracają uwagi, ani nie pokładają wagi do swej przeszłej religijności, do wiernego uczęszczania do kościoła, i do tylu jeszcze innych rzeczy. Wszystko to widzą jako coś niewartego, a ich religię za niemającą wartości. To Bóg musi usprawiedliwić bezbożnika. I takie to właśnie potężne przesłanie wypływa z okresu przebudzenia.
