Szukaj na blogu

27 lutego 2013

Czy modlitwa, może posłać cię do piekła? cz. 1.

Wzbudzający kontrowersje pastor i kaznodzieja C. G. Finney (1792-1875) po doświadczeniu nawrócenia i przyjęciu chrztu w Duchu Świętym zaatakował niemalże każdą doktrynę Reformacji. Nauczał doktryn zbliżonych do tych, które głosił Pelagiusz w okresie wczesnego katolicyzmu (354-420), mianowicie że człowiek zbawia sam siebie "decyzją" swej woli. Odrzucił on całkowite zepsucie człowieka i zbawienie wyłącznie przez łaskę Bożą. Zaprzeczył dziełu Chrystusa, który na krzyżu zajął miejsce grzesznika. Wielu ewangelistów i pastorów poszło za poglądami Finneya odnośnie "decyzjonalizmu".


Leonard Ravenhill powiedział:
Niech Bóg pomoże narodom zrujnowanym wymyśloną przez człowieka religią... i potępionych przez ludzką doktrynę! Czyż był kiedykolwiek gorszy czas?

Głównym powodem "ruiny" kościołów zdaniem Dr. R. L. Hymers`a jest to, że pełno w nich nienawróconych członków, zarówno dzieci, jak i dorosłych, jak i ludzi sprawujących role przywódcze. A powodem, jest to, że przyjęli różne metody "decyzjonalistów" na "zbawienie". Jedną z tych metod jest "zaproszenie Chrystusa, aby wszedł do serca". Osoba zapraszająca Chrystusa do serca i polegająca na tej modlitwie (zaprzeczenie zasad: sola fide i sola gratia) bez wątpienia pójdzie do piekła po śmierci. Nikt z tych, którzy polegają na modlitwie (a nie na Jezusie) nie znajdzie się w niebie. Wierzę,że każdy wrażliwy chrześcijanin zrozumie tę subtelną różnicę. Osoba, która opiera się na tym, że "zaprosiła Jezusa do swego serca" (a nie poddała Mu całkowicie swojego życia) pójdzie do piekła. Dlaczego? Gdyż nie jest to sposób nawrócenia według Pisma Świętego (przeczytaj: Czy modlitwa, może posłać cię do piekła? cz. 2.).

Pewien kaznodzieja, zapytał grupę ludzi, jak można zostać zbawionym.
Odpowiedział pewien starzec: - "Możemy zostać zbawieni, jeśli upamiętamy się, odrzucimy nasze grzechy i zwrócimy się do Boga." 
- "Tak" - powiedziała pewna [kobieta] w średnim wieku: - "ale robiąc to ze szczerego serca".
- "Tak" - dodał ktoś trzeci: - "i z modlitwą". 
A czwarta osoba powiedziała: - "Musi to być modlitwa płynąca z serca". 
Wszyscy spojrzeli na kaznodzieję, oczekując słów pochwały, ale to co powiedzieli wywołało w nim wielki żal. Musiał zacząć od początku zwiastować im Chrystusa! 

Nienawrócony umysł zawsze szuka sposobu, poprzez który sam może działać i okazać się wielki, ale droga Pańska jest dokładnie odwrotna.

Jezus zrobił wszystkiego co potrzebne jest dla naszego zbawienia. Umarł na krzyżu, zajmując nasze miejsce i płacąc za nasze grzechy. Przelał Swą cenną krew, aby zmyć nasze grzechy z Bożej księgi. Powstał z martwych, aby dać nam życie.

Jezus mówi do nas:
"Pójdźcie do mnie" (Mat 11:28) i "Przyjdźcie, bo już wszystko gotowe." (Łuk 14:17).

Przestańmy polegać na sobie i na swojej modlitwie! Polegajmy na Chrystusie. Modlitwa nas nie zbawi! Tylko Chrystus może nas zbawić! Poddajmy się Mu o nic nie prosząc!