ale nasze spekulacje nigdy nie wychodzą poza zasłonę...
Zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie: co dzieje się
z dziećmi, które zostały utracone w wyniku poronienia,
lub dziećmi, które są zabijane przez aborcję, dochodzimy
do wniosku, że jedyne co wiemy na pewno, to fakt, że
jak każdy z nas,
są one nosicielami obrazu Boga.
Niektórzy twierdzą, że nienarodzone dzieci nie idą do nieba, ponieważ jako ludzie jesteśmy istotami grzesznymi, a jedyny sposób, aby pojednać się z Bogiem wiedzie przez wiarę i pokutę. A ponieważ nienarodzone dzieci nie były w stanie pokutować, ani wyznawać wiary ustami, są one w konsekwencji na zawsze oddzielone od Boga.
Inni twierdzą natomiast, że choć te dzieci urodziły się z grzeszną naturą, to jednak nie popełniły (świadomie) osobistego grzechu, za który musiałyby osobiście pokutować. A ich grzeszna natura (jako dziedzictwo Adama) została oczyszczona (przemieniona) przez ofiarę i krew Jezusa Chrystusa.
Rzeczywistość jest jednak taka, że Pismo w żadnym miejscu nie odnosi się bezpośrednio do powyższej sytuacji. Dlatego pozostaje nam tylko czysta spekulacja, niestety nasza spekulacja nigdy nie wychodzi poza zasłonę...
Ponieważ wierzymy w wystarczalność Biblii, która ujawnia nam tylko to, co Bóg chce, abyśmy wiedzieli. I ponieważ...
nie ma wersetu na temat
przeznaczenia nienarodzonych dzieci,
wydaje się, że jedynie słuszną drogą w tym przypadku, jest próba odwołania się do charakteru i natury Boga, na którego obraz zostaliśmy stworzeni.
Bóg objawił się jako święty, sprawiedliwy i prawy... ale to nie wszystko. On objawił się jako Bóg miłości (1 Jana 4:8), którego łaska jest niewyobrażalna (Łk 15,11-32), i którego miłosierdzie prowadzi do naszego nawrócenia (Rz 2:4). Jezus uczy nas, że Bóg jest naszym Ojcem, a apostoł Paweł poucza nas o tym, że jesteśmy przybranymi synami, dziećmi Bożymi, dziedzicami Boga i współdziedzicami Chrystusa (Rz 8:15; Gal 4:16.).
Chociaż nie mam wersetu, który mówi ostatecznie, że nienarodzone dzieci idą do nieba, aby być z Jezusem, to kiedy patrzę na naturę i charakter naszego Boga, który urodził się w żłobie, umył nogi swojemu zdrajcy, przebaczył i przywrócił godność kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie, i cierpiał tak, że może on zakończyć nasze cierpienie (Iz 53:5), został ukrzyżowany, aby dać nam usprawiedliwienie, przygotowuje dla nas dom w niebie, a nawet teraz modli się za nas i przychodzi do nas, aby być z nami na zawsze... aby być tym, który ociera wszelką łzę...
to trwam w wielkiej nadziei!
