Szukaj na blogu

17 sierpnia 2013

O wystąpieniu Bartha i jego aktualności

We wrześniu 1923 roku w Emden, Karl Barth przemawiał na zjeździe Związku Kościołów Ewangelicko-Reformowanych. Dlaczego? – pytał Barth. Dlaczego doktrynę, teologię i przesłanie naszych Kościołów wolimy pomijać milczeniem? 
Z trzech powodów...

> Po pierwsze dlatego, że protestanci coraz chętniej przeciwstawiają doktrynę życiu. W ich przekonaniu naprawdę ważne i wartościowe jest tylko życie i "przeżycie". Przymiotniki "teologiczny" i "jałowy" stały się w synonimami, a refleksja nad treścią i przesłaniem wiary ustąpiła miejsca "szumnemu" działaniu, które zmierza do coraz bardziej ścisłej kontroli i koordynacji wszelkich kościelnych praktyk.

> Po drugie
kwestia właściwej doktryny, nie przyczynia się wcale do chrześcijańskiej jedności! Nie wątpię, że zawierane na naszych zjazdach strategiczne kompromisy nieodmiennie wynikają z nastroju chrześcijańskiego braterstwa, który zawsze na nas spływa, jeśli spotykamy się w malowniczej okolicy, pełnej historycznych pamiątek. 


> Po trzecie, kwestii właściwej doktryny nie sposób dotknąć bez uświadomienia sobie wielkiego zakłopotania, jakie zapanowało we współczesnym protestantyzmie. Na czym ono polega? Na tym, że nie mamy nic istotnego i miarodajnego do powiedzenia, że nie dysponujemy przekonującą teologią, że nie mamy nowiny tak dobrej, byśmy nie mogli się powstrzymać od jej głoszenia. 

Prędzej czy później - mówi Barth - protestanci będą musieli zmierzyć się ze swoją słabością, bez względu na koszty i bez względu na wyniki. Nie możemy w nieskończoność oddawać się wysiłkom organizacyjnym lub religijnej edukacji! Dziś organizacja i edukacja dużo bardziej leżą na sercu członkom naszych zborów niż teologia; dziś żyjemy w przeświadczeniu, że naszą wiarę realizujemy nade wszystko w działaniu. Ale nadchodzi chwila, gdy nawet najbardziej aktywna i najbardziej pełna entuzjazmu parafia będzie musiała się zatrzymać, by od swoich duchownych usłyszeć brzemienne w sens słowa, by zobaczyć, jakie światło są oni w stanie rzucić na osobliwą sytuację człowieka zawieszonego między niebem i ziemią.

Ci, którzy uważają, że Kościoły ewangelicko-reformowane – mówił dalej Barth – powinny trzymać się jak najdalej od teologii, uwielbiają odwoływać się do praktycznych i jednoczących skłonności ojców naszego Kościoła, przede wszystkich do Kalwińskiego ducha organizacji i działania. Pomijają oni jednak na ogół fakt, że Kalwin napisał Naukę Religii Chrześcijańskiej zanim powstały tak bardzo podziwiane listy na temat ustroju Kościoła. Nie pamiętają już, że Zwingli rozpoczął swoją reformację od kazań, Kalwin zaś od wykładów. Podnoszą się dzisiaj głosy wzywające nas do „kultywowania głębszej świadomości Kościoła ewangelicko-reformowanego”. Ale nic z tego wezwania nie wyniknie, jeżeli nie zechcemy pójść drogą Kalwina i Zwingli’ego, również drogą Lutra, drogą prostą i trudną, która prowadzi od myśli do działania, a nie odwrotnie.