Żyjemy w czasach w których wszystko jest nowe... nowa jest też moralność. Oczywiście ludzie zakładają, że nowa moralność jest lepsza od starej...
Nowa moralność mówi, że
(po 1) nie ma obiektywnej prawdy,
(po 2) że różne osoby i różne grupy nie mają prawdy,
lecz tylko to, co sami uważają za prawdę,
(po 3) że różne "światopoglądy" nie powinny się spierać o prawdę, bo prowadzi to jedynie do niepotrzebnych konfliktów i uprzedzeń.
Stara moralność jest podobna do bankowości. W bankowości nie ma dyskusyjnych operacji (w sensie moralnym). W bankowości jesteś na plusie albo na minusie! Jeśli wpłacisz tysiąc złotych na rachunek, a tydzień później próbujesz wypłacić dwa tysiące, nie dziwi cię odmowa bankiera, który mówi, że nie możesz tego zrobić, bo nie masz środków. Możesz oczywiście wziąć kredyt... (jaka subtelna nazwa) i stać się dłużnikiem banku.
Nowa moralność jest jak degustacja wina... W degustacji wina, każdy ma swoje ulubione smaki i nikt nie może powiedzieć, że ten jest lepszy, a tamten gorszy. Wszystko zależy od indywidualnych, osobistych preferencji...
Problem jest jednak w tym, że...
Bóg Biblii traktuje moralność raczej jak bankowość,
a nie jak degustację wina.
To dlatego grzech nazywany jest "długiem", a zbawienie "wykupieniem".
